-Jak ojciec i syn zorganizowali 3-dniowy Festiwwal Campowisko,
– jak inspirować nastolatka,
– jak wspierać nastolatka w spełnianiu marzeń,
– skąd się wziął pomysł na Campowisko,
– jak przebiegała organizacja,
– czego Tomek i Natan się nauczyli.
Tomek jest dla mnie wzorem super-taty. Takiego, który mądrze wspiera syna, pomagając mu, podpowiadając, wtedy, kiedy widzi taką potrzebę. Ale najczęściej dając przestrzeń i wolność Natanowi do tego, aby realizował własne pomysły. Natan z kolei to wzór chłopca, nastolatka. Wie czego chce, jest gotowy na próbowanie, otwarty na to, aby pracować i robić rzeczy, popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski, uczyć się czegoś nowego i co najważniejsze – marzyć i te marzenia spełniać. Dziękuję Wam serdecznie, że zaprosiliście mnie na festiwal, że mogłam Was poznać. Mam nadzieję, że ta rozmowa będzie inspiracją dla wielu rodziców i dla wielu nastolatków. A już wkrótce kolejna rozmowa!
Dodatkowe linki:
Więcej o Tomku i Natanie znajdziesz tutaj:
Podcast Napędzani Marzeniami dostępny jest też:
Cześć!
Zapraszam Was dziś na spotkanie z Tomkiem i Natanem Romejko, tatą i synem. Obydwaj są organizatorami festiwalu Campowisko. Warto powiedzieć, że Natan to nastolatek, a konkretnie trzynastolatek, a wspólnie zorganizowali festiwal trzydniowy z masą prelegentów, dziejący się w czterech różnych lokalizacjach, podczas którego są realizowane warsztaty, prelekcje, koncerty, wystawy, Nie powiem nic więcej, bo opowiedziałabym Wam, o czym będziemy rozmawiać, więc po prostu zapraszam do wysłuchania tej rozmowy.
Tomek, Natan, bardzo Wam dziękuję za to, że możemy tutaj rozmawiać, za zaproszenie na festiwal Campowisko i bardzo, bardzo, bardzo chciałam Wam podziękować za to, że podczas festiwalu Śladami Marzeń, jak się poznaliśmy, podeszliście do mnie i powiedzieliście, że słuchacie podcastu, bo to nie zdarza się wcale często, że ktoś podchodzi, to w ogóle na palcach jednej ręki mogę takie sytuacje policzyć. Czasem ktoś napisze, a to bardzo dużo dla mnie znaczy, bo pokazuje, że jest w tym wartość, w tych rozmowach jest wartość i z pewnością w tej naszej dzisiejszej rozmowie też będzie bardzo, bardzo dużo wartości, bo robicie super robotę.
Ja jestem pod wrażeniem skali tego przedsięwzięcia. Nagrywamy w trakcie festiwalu, więc widzę kilka różnych lokalizacji, trzy dni, wielu gości, znane nazwiska. To wygląda tak, jakbyście tego typu wydarzenie robili już po raz któryś z rzędu. Który teraz?
Natan Romejko: Po raz pierwszy, faktycznie. Wojtek Mura mówił nam wczoraj, że to wygląda, jakby to była dziesiąta edycja. No nie wiem, jak my to zrobiliśmy. Poznawaliśmy faktycznie wielu podróżników na wielu festiwalach podróżniczych i w momencie, kiedy pojawił się pomysł organizowania takiego festiwalu, to napisaliśmy do nich, że chcemy ich sprowadzić, bo wiemy, jacy to są inspirujący ludzie. I po prostu chcieliśmy się podzielić na naszej lubuskiej ziemi, świebodzińskiej ziemi tymi przepięknymi historiami.
Natan, to było twoje marzenie, żeby taki festiwal zorganizować?
NR: Moje marzenie, mój pomysł w zasadzie, tak.
Twoje marzenie, ale tak gdzieś sobie dopowiadam, że inspirowany trochę działaniami wspólnie z tatą, bo właśnie, mówisz, że jeździliście po festiwalach. Czy takim inicjatorem wypadów na festiwale też byłeś Ty, czy tata Cię zabierał?
NR: Wydaje mi się, że na samym początku tata. Na pierwszy festiwal w ogóle, na który pojechaliśmy, dostaliśmy zaproszenie od Asi Nowak z Somos Dos. To był mały kameralny Festiwal of Travelers w Mińsku, organizowany zresztą przez jednego z naszych prelegentów, i tam poznaliśmy pierwszych tych podróżników, których dzisiaj zapraszamy na nasz festiwal.
A jak to oczyma taty wygląda? Jaka była historia? Jak do tego doszło, że my dzisiaj tutaj rozmawiamy?
Tomek Romejko: to kiełkowało jeszcze dużo wcześniej – może nie pomysł festiwalu, ale docenianie podróżowania. Kiedy Natan miał kilka lat, podróżowaliśmy po naszej okolicy, po naszym regionie, poznawaliśmy różne miejsca. Mikro wyprawy, jednodniowe wyprawy. Później przyszedł czas na Polskę, biwakowanie, namiot. I takie stopniowe przechodzenie do coraz dalszych wypraw. I te festiwale pojawiły się właśnie w międzyczasie.
Te festiwale otworzyły oczy na wiele aspektów ważnych, na przykład marnowania żywności, o czym Zdzichu będzie miał prelekcję, o życiu troszeczkę innym niż wielu ludzi doświadcza na co dzień w takim wyścigu szczurów.
A jeszcze wrócę na sekundę do podcastu, którego mówiłem, że słucham. Tak, podcast jest na tyle fajną formą przekazu, że ja na przykład pracując w Holandii, mogę sobie założyć słuchawki na uszy i zrobić sobie playlistę podcastów motywujących, inspirujących, do których też Twój się zalicza. A później to przeszło troszeczkę na syna.
On na przykład jest z pokolenia, które pracując kreatywnie przy montażu filmów na przykład, też włącza sobie podcast w tle, bo tak jest wygodniej i wtedy przyswaja też jakąś wiedzę, czy słucha fajnych historii z podcastów. Więc to jest dla nas mega zaszczyt, że możemy w ogóle być gośćmi przede wszystkim.
Te festiwale otworzyły oczy na wiele aspektów ważnych, na przykład marnowania żywności, o czym Zdzichu będzie miał prelekcję, o życiu troszeczkę innym niż wielu ludzi doświadcza na co dzień w takim wyścigu szczurów.
Kiedy ten pomysł się pojawił? Tak pamiętacie dokładną datę? Pomysł na Campowisko.
NR: Wydaje mi się, że w sumie pomysł pojawił się chyba w zeszłe wakacje. Jakoś w lipcu, myślę. Pojechałem wtedy z moim tatą do Holandii na jakiś tam pierwszy tydzień wakacji, sobie pozwiedzać też. I wtedy właśnie chyba jakoś ten pomysł wykiełkował, i zaczęliśmy go realizować.
No właśnie, to jest niezwykłe, że pojawił się pomysł i mówisz o tym: zaczęliśmy go realizować. Bo ja patrząc na siebie samą, na ludzi, których znam, to wiem, że często bywa tak, że pojawia się pomysł, ale potem są myśli, że to za skomplikowane, za trudne, nie wiem, jak to zrobić, i gdzieś ten pomysł się rozmywa. Nie mieliście takich myśli, że no dobra, festiwal, ale no jak to zrobić?
TR: Nie mieliśmy chyba z prostego powodu. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile to jest pracy. Bo ja mam doświadczenie w takiej pracy związanej z organizacją eventów. Pracowałem w podobnych branżach w Polsce. Więc mniej więcej domyślam się. Natomiast festiwalu podróżniczego stricte nigdy nie organizowałem. A ponieważ gdybyśmy poszli do pana burmistrza i powiedzieli o pomyśle, on by powiedział: nie, to jest bez sensu, to pewnie byśmy nie poszli dalej. Natomiast ponieważ tam było zainteresowanie i życzliwe przyjęcie i było zielone światło, u pana starosty podobnie, później u pana marszałka województwa lubuskiego i tak gdzie nie pukaliśmy, do których drzwi okazywało się, że są ludzie, którzy mają podobne zajawki, odzywają się do nas ludzie z zewnątrz, gdzieś tam, którzy o tym pomyśle usłyszeli.
I to też ważne, bo nazwa Campowisko została wymyślona może 3-4 miesiące temu i ona nie funkcjonowała w internecie. Zależało nam na stworzeniu takiej marki, która będzie miała wolne social media, żeby można było to budować od podstaw. Więc to była też niezła lekcja marketingowa. Ja może troszeczkę miałem o tym pojęcie, ale dawno się tym nie zajmowałem, bo pracuję w zupełnie innej branży teraz. Natan na przykład stworzył pierwszą stronę internetową. Byliśmy na jednym spotkaniu z takim znajomym, który pokazał jak to tworzyć i on się uczył tworzenia stron, uczył się tworzenia postów, takiego stricte marketingu.
I efekt myślę, że po czterech miesiącach jest okej, bo gdzieś to funkcjonuje, a nasz trzeci współorganizator, którego z nami skontaktował właśnie pan burmistrz, też zawodowo od 20 lat zajmuje się grafiką między innymi, więc ten cały layout i te wszystkie elementy graficzne to w dużej mierze jego zasługa.
No trzech muszkieterów i każdy ma inną wizję, więc bywało ostro czasami. Stawialiśmy sprawy na ostrzu noża, ale demokratycznie my we dwójkę zawsze mieliśmy większość głosów.
No tak, po rodzinie. Mieliście przewagę tutaj. Super, że spotkaliście takich wspierających ludzi, właśnie otwartych na to, żeby robić coś nowego i też ludzi, którzy są gotowi zaufać, bo to jest pierwszy raz, więc mogli mieć obawy jakieś, ale właśnie rewelacja i gratulacje dla wszystkich wymienionych przedstawicieli władz, że Was w tym wspierają. Domyślam się, że po drodze w ramach organizacji festiwalu zdarzają się też jakieś trudne sytuacje, jakieś problemy, wyzwania. Były takie? A jak były, to jak sobie z nimi poradziliście?
TR: To może Natan, Ty z Twojego punktu widzenia powiedz, a potem ja ze swojego.
NR: Z mojego punktu widzenia? No trudne sytuacje. Na pewno takie, że musieliśmy wymyślić nazwę. Nad tym myśleliśmy naprawdę długo. Nie było wolnych nazw w internecie, a faktycznie chcieliśmy stworzyć taką markę, która gdzieś po prostu nigdzie nigdy nie była stworzona. Myślę, że w momencie kiedy zaczęliśmy robić różne grafiki itd., ja miałem dużo korekt, bo faktycznie tak po prostu wszyscy mamy inne style, inne gusta i musieliśmy się jakoś dopasować. Ostatecznie poszliśmy na różne kompromisy i jakoś to poszło.
TR: Z mojego punktu widzenia to też jest tak, w przypadku Natana na przykład, że Natan, mając 13 lat, podchodzi do wielu pomysłów i do życia bardzo idealistycznie, bo jest nastolatkiem, jest dzieckiem. Natomiast tu w trakcie wychodziło, że nie da się zrobić wielu rzeczy tak, jak byśmy chcieli.
NR: Może nie idealistycznie, tylko bardzo ambicjonalnie. To jest złe słowo, którego użyłeś.
TR: Okej. A w międzyczasie wychodziło, że nie można tego zrobić tak, a tutaj coś nie pasuje, tam coś się nie zgra, a tutaj też będzie nie po naszej myśli. Więc musieliśmy też z tym się pogodzić, że pewne rzeczy mogą zachwiać tą taką równowagą i tym całym naszym pomysłem na festiwal. Ale myślę, że z czasem okazywało się, że to są tak błahe sprawy, które ostatecznie nie miały na to wpływu, nie miały znaczenia.
Ja myślę, że gdyby nie idealiści, gdyby nie ludzie z wielkimi ambicjami, to nie byłoby zmiany, nie byłoby pozytywnej zmiany na świecie. Więc to super, że takie masz podejście, bo myślę, że dzięki temu właśnie ten festiwal jest. Ja bym nie zgadła, że masz trzynaście lat.
NR: Prawie czternaście.
W momencie pomysłu trzynaście, więc chapeau bas i wielkie gratulacje. Mam nadzieję, że będę mogła doświadczyć kolejnych edycji właśnie tego, jak się fajnie rozwijasz.
Jak to było z prelegentami? Znaczy, trochę ich znaliście, no bo rozumiem, że jeździliście, więc z częścią osobiście się znaliście, ale pewnie nie ze wszystkimi. Czy oni tak bez problemu zgadzali się na to, żeby przyjechać i dołączyć tutaj do grona prelegentów?
NR: Kurczę, wydaje mi się, że właśnie ze wszystkimi się znamy tutaj. Wszyscy prelegenci, którzy do nas przyjechali, to mieliśmy z nimi się okazję poznać choć raz. Prelegenci, których ściągnął z kolei Bobo, nasz trzeci współorganizator, to on ich zna, więc to nie jest tak, że my ich nigdy nie widzieliśmy na oczy. Znamy większość, w sumie wszystkich.
TR: Lista prelegentów była dużo dłuższa na początku, ponieważ chcieliśmy w tym programie zmieścić też dużo lokalnych takich aspektów, naszych przyjaciół, którzy mogliby opowiedzieć też o wielu innych formach podróżowania. Chcieliśmy zrobić też strefę vanlife i powiedzieć o takiej formie podróżowania. Nie dało się tego wszystko spiąć, zwłaszczazwłaszcza że tak naprawdę na początku działaliśmy głównie we trzech, ale też dzięki temu mamy już zapełnioną połowę listy prelegentów na kolejną edycję. Więc w przyszłej edycji, jeżeli będzie, mam nadzieję, że będzie, to też będzie dużo lokalnych akcentów i dużo więcej wydarzeń towarzyszących.
Patronem festiwalu jest Olek Doba. Dlaczego właśnie on?
TR: Olek Doba przyjaźnił się z naszym trzecim organizatorem Bogusiem Jareckim. Ja Olka Dobę miałem okazję poznać raz tylko na targach we Wrocławiu. Jakoś tak się pojawił pomysł, nawet nie pamiętam skąd, żeby na każdej edycji był jeden patron, którego jakieś takie motto przewodnie będzie przyświecało temu wydarzeniu. W przypadku Olka Doby są to słowa: Nie bójmy się marzyć. A ponieważ ten festiwal jest też taki trochę utkany z marzeń, doskonale nam się to zgrało.
Pomyśleliśmy, kto by pasował wtedy, przygotowując cały plan do festiwalu utkanego z marzeń, do takiej historii. Wpadliście od razu Wy do głowy, Katalog Marzeń. Miłka Raulin ze swoją siłą marzeń, fantastyczna osoba. Wojtek Mura i jego Space for Dream, stowarzyszenie, z którym spędzaliśmy sylwestra ostatnio na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Chcemy ludzi inspirować i pokazywać, że marzenia można urzeczywistniać. Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli masz marzenie, to wyjmij je z głowy, narysuj lub opisz, dodaj daty i liczby i znaleźć sposób na jego realizację. I my tak sukcesywnie pracowaliśmy nad tym.
A Olek Doba to przede wszystkim świetny człowiek, fantastyczny, ponieważ była jeszcze możliwość zorganizowania wystawy pamiątek po Olku Dobie, która jest w naszym muzeum dostępna przez całe wakacje. Była możliwość zaproszenia przyjaciół Olka i jego rodziny, żony Gabi z wnuczką, była możliwość zorganizowania premiery książki o trzeciej wyprawie transatlantyckiej – najcenniejszy skarb, 21 czerwca miała premierę książka, która powstała na podstawie zapisków i notatek Olka, ale już spiął ją w całość Łukasz Wierzbicki, świetny pisarz i osobiście też przyjaciel Olka, więc fajnie nam się to wszystko zgrywało.
Chcemy ludzi inspirować i pokazywać, że marzenia można urzeczywistniać. Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli masz marzenie, to wyjmij je z głowy, narysuj lub opisz, dodaj daty i liczby i znaleźć sposób na jego realizację. I my tak sukcesywnie pracowaliśmy nad tym.
Dla mnie jesteście przykładem ludzi, którzy mają przeogromną siłę marzeń i właśnie pokazujecie… chciałam powiedzieć bez znajomości, ale właściwie te znajomości to Wy już trochę mieliście, ale je samodzielnie wypracowaliście, więc to też jest przykład tego, że nie mając jakichś wcześniejszych znajomości, właśnie poprzez w Waszym przypadku wizyty na różnych festiwalach, te znajomości można nawiązać i później dzięki tym relacjom jest już łatwiej.
Ale dobra, czyli trochę ze znajomościami, ale bez jakiegoś wielkiego zaplecza finansowego, bez doświadczeń w organizacji wcześniejszych, czy festiwali, czy innych wydarzeń, że można zrobić coś takiego dużego. Tak że ja mega gratuluję i to ja dziękuję za to, że mam możliwość tutaj z Wami rozmawiać.
I zbliżając się do końca, chciałam zadać jeszcze takie trzy pytania z mojej listy. Po pierwsze, rozmawiamy drugiego dnia festiwalu, więc może jest za wcześnie na podsumowania, ale chciałam Was zapytać, czego się nauczyliście dotychczas? Czy są jakieś takie wnioski, lekcje, którymi chcielibyście się podzielić?
NR: Z mojego punktu widzenia na pewno wiele, ale teraz tak na gorąco faktycznie ciężko mi podsumować. Pewnie to się za tydzień odkryje i to wszystko sobie podsumujemy. Na pewno jest wiele rzeczy, które można by było zrobić dużo lepiej. Ale myślę, że w tym momencie nie jestem w stanie tego podsumować.
TR: Technicznie to nauczyłeś się między innymi marketingu.
NR: No tak, oczywiście.
TR: I tworzenia stron. Kolejna umiejętność, którą zrobiłeś przez ostatnie lata.
NR: Pod tym punktem miałem troszeczkę doświadczenie z racji tego, że prowadzę kanał na YouTubie, więc gdzieś tam w internecie siedziałem często i miałem po prostu doświadczenie w tworzeniu różnych postów itd. A właśnie przykład strony internetowej. Prosta strona, ale zrobiona i działa i jest fajnie. Jestem z niej dumny.
Pięknie.
TR: Z mojego punktu widzenia, pomijając wszystkie aspekty właśnie techniczne, fizyczne itd., to może nie tyle, że się nauczyłem, czy uświadomiłem – bo ja o tych rzeczach wiedziałem od momentu, gdy przeszedłem Camino w 2015 albo gdy zaczęliśmy jeździć na festiwale i poznawać tych ludzi i się nimi inspirować – ale właśnie taki festiwal uświadomił mi po raz kolejny, że właśnie marzenia mają wielką siłę; że mimo że czasem człowiek gdzieś tam w takim pędzie życia codziennego potrafi się zatracić w tej gonitwie i zapomnieć o tym, co ważne, to tutaj dzięki całemu panelowi prelekcji, spotkaniom, integracji, energii, która przepływa od tych ludzi, dzięki uczestnikom, którzy przychodzą i też chłoną to wszystko, że to jest ważne, że takie rzeczy warto robić. Bo my z tego czerpiemy energię i przekazujemy ją dalej.
Z mojego punktu widzenia, pomijając wszystkie aspekty właśnie techniczne, fizyczne itd., to może nie tyle, że się nauczyłem, czy uświadomiłem – bo ja o tych rzeczach wiedziałem od momentu, gdy przeszedłem Camino w 2015 albo gdy zaczęliśmy jeździć na festiwale i poznawać tych ludzi i się nimi inspirować – ale właśnie taki festiwal uświadomił mi po raz kolejny, że właśnie marzenia mają wielką siłę; że mimo że czasem człowiek gdzieś tam w takim pędzie życia codziennego potrafi się zatracić w tej gonitwie i zapomnieć o tym, co ważne, to tutaj dzięki całemu panelowi prelekcji, spotkaniom, integracji, energii, która przepływa od tych ludzi, dzięki uczestnikom, którzy przychodzą i też chłoną to wszystko, że to jest ważne, że takie rzeczy warto robić. Bo my z tego czerpiemy energię i przekazujemy ją dalej.
I inspirujecie, przeogromnie. Jakie plany dalej? Jakie wielkie marzenia przed Wami? A może mniejsze marzenia?
NR: Kolejny plan: planujemy jako podróż pojechać do Norwegii, a kolejnym marzeniem jest zrobienie kolejnej edycji Campowiska. Chcemy to robić cyklicznie i dzielić się dalej z mieszkańcami Świebodzina i w ogóle całej Polski tymi opowieściami.
Trzymam za to kciuki i mam nadzieję, że przy tych kolejnych edycjach też będziemy mogli się spotykać. I to moje finałowe pytanie, to jest pytanie, które staram się właściwie zawsze zadawać moim gościom. To jest takie pytanie, że gdybyście mieli taką moc sprawczą, żeby jedna myśl konkretna została w głowach naszych widzów i słuchaczy, to co by to było?
NR: Nie bójcie się marzyć.
Piękna myśl. W pełni się podpisuje. Bardzo dziękuję za tą rozmowę, za zaproszenie. Trzymam kciuki za kolejne edycje i za nasze kolejne spotkania.
NR: Dziękujemy bardzo.
Tomek jest dla mnie wzorem super taty. Takiego, który mądrze wspiera syna. Pomagając mu, podpowiadając wtedy, kiedy widzi taką potrzebę, ale najczęściej dając przestrzeń i wolność Natanowi do tego, żeby realizował własne pomysły.
Natan z kolei to wzór chłopca, chłopaka, nastolatka, który wie, czego chce, jest gotowy na próbowanie, jest otwarty na to, żeby po prostu pracować, robić rzeczy, popełniać błędy, wyciągać z tego wnioski, uczyć się czegoś nowego i co najważniejsze marzyć i te marzenia spełniać.
Dziękuję Wam serdecznie za to, że mnie zaprosiliście na festiwal i że mogłam Was poznać. Mam nadzieję, że ta rozmowa będzie inspiracją i dla wielu rodziców, i dla wielu nastolatków.
A już wkrótce kolejna rozmowa, także z bardzo inspirującym gościem. Zapraszam serdecznie.