Podcastowa zamiana miejsc – Joanna Zubik-Borucka | NM 100

Cześć! Pewnie zastanawiasz się dlaczego słyszysz inny głos i widzisz inną osobę. Już mówię! Ale najpierw się przedstawię! Jestem Aga i towarzyszę Asi w produkcji i promocji podcastu Napędzani Marzeniami od dobrych 3,5 roku. Dziś nagrywamy 100 odcinek, a z tej okazji mała niespodzianka. Dla Was i dla Asi. Asię Borucką znacie jako prowadzącą, ale dziś zasiądzie po drugiej stronie kanapy. Dziś wypytam o jej plany, marzenia i cele, powspominamy trochę gości, a na koniec zrobię Asi mały quiz. Nie zabraknie też wpadek. Ale o tym za chwilę!

W odcinku „Podcastowa zamiana miejsc – Joanna Zubik-Borucka | NM 100” usłyszycie o tym:

  • Skąd wziął się pomysł na podcast
  • Jak Asia wyobrażała sobie 100 odcinek podcastu
  • Jak łączy firmę, podcast, pasje i rodzinę
  • Jak wyglądały pierwsze odcinki
  • Które odcinki były największym wyzwaniem
  • Czy utrzymujesz kontakt z gośćmi
  • Jak Asię napędzają marzenia?
Asia, dzięki za rozmowę! I choć towarzyszę Ci prawie od początku nagrywek, to dziś pierwszy raz usiadłam na tej kanapie przed kamerą. Teraz już wiem jaki to stres i obiecuję Cię już nigdy nie pośpieszać z rozpoczęciem! Drodzy słuchacze, mam nadzieję, że historia Asi doda wiatru w Wasze żagle i uświadomi, że warto dążyć do celu bo zawsze znajdzie się  sposób. Zostańcie z nami, zasubskrybujcie podcast Napędzani Marzeniami, a obiecujemy, publikować tu dawkę inspiracji do realizacji marzeń.

Więcej o Asi znajdziesz tutaj:

Podcast Napędzani Marzeniami dostępny jest też:


Co Asia, nie spodziewałaś się mnie tutaj?

Nie.
Jesteśmy tu z okazji setnego odcinka podcastu Napędzani Marzeniami, zamieniłyśmy się rolami. W sumie się nie zamieniłyśmy, bo nigdy nie byłam gościem, ale zawsze siedzę tam za tobą i robię notatki, a później piszę posty.
I w ogóle sprawiasz, że ci goście tu się pojawiają na co dzień i potem, że jest co publikować w mediach społecznościowych i gdyby nie Aga, to tego podcastu by nie było tak w ogóle.
Asia, ja miałam gadać teraz. Jak ty sobie to wyobrażałaś, ten setny odcinek?
Ja go sobie nie wyobrażałam. Ja czekałam. Ja lubię niespodzianki. Więc jak powiedziałeś, że mam go sobie nie wyobrażać, tylko przyjść i zobaczyć, co tutaj będzie na dole, to po prostu przyszłam.
Fajnie. Wiem, że lubisz niespodzianki. Asia, jak to się wszystko zaczęło? Standardowe pytanie. Jak powstał podcast?
Myślę, że tak zazwyczaj w przypadku pomysłów to jest jakaś inspiracja skądś. I akurat w tym przypadku inspiracja przyszła od Agaty, która kiedyś z nami w Katalogu Marzeń współpracowała. I Agata, ja tutaj z tego miejsca bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję Ci za ten pomysł, bo ten podcast jest takim bardzo ważnym kawałkiem mnie, bym powiedziała, i bardzo dużo mi dał, i te rozmowy z gośćmi mnie po prostu bardzo, bardzo wzbogacają.
Agata prowadziła swój własny podcast, obracała się w środowisku podcasterów i powiedziała: Asia, mam coś dla ciebie.
Pamiętam, tak.
I to był ten początek.
I co było dalej? Kto był pierwszym gościem podcastu? Jak to się wszystko potoczyło, że jesteśmy tutaj?
Pierwszym gościem była Miłka Raulin i to był jakiś przypadek w pewnym sensie, bo ja wtedy czytałam, słuchałam – jestem w ogóle nałogową słuchaczką audiobooków – i słuchałam książki. Oczywiście słucham książek o marzeniach i książek, które są autorstwa albo opowiadają o ludziach, którzy robią niesamowite rzeczy. Tacy ludzie jak goście podcastu Napędzani Marzeniami. I słuchałam wtedy książki Siła Marzeń autorstwa Miłki Raulin i pomyślałam sobie: to musi być pierwsze gościni.
Więc napisałam do niej na Facebooku i jakoś tak bardzo, bardzo szybko, wydaje mi się, że to było w ciągu tego samego dnia, Miłka w ogóle do mnie zadzwoniła, bo ja zostawiłam na siebie namiary, zadzwoniła, porozmawiałyśmy i już niedługo później usiadła w tym miejscu.
Ale Miłka nie była w jej tylko jednym odcinku, była też później.
Tak. I nie była jedyną gościnią, która więcej niż raz zasiadała na tej kanapie, bo od tego podcastu, od tej rozmowy z Miłką zaprzyjaźniłyśmy się i kilka różnych projektów wspólnie zrobiłyśmy w Katalogu Marzeń. M.in. przy naszym wsparciu Miłka przetrawersowała Grenlandię i w tym drugim odcinku, w tej drugiej rozmowie właśnie o tym rozmawiałyśmy.
Asia, jak ty to robisz?
Ale co?
Prowadzisz podcast. I nasi słuchacze na pewno nie myślą, że to jest tylko to, co robisz, bo jesteś mamą, jesteś żoną, prowadzisz firmę Katalog Marzeń, udzielasz stypendiów na marzenia przez program DREAM AND DO, jesteś też przedsiębiorczynią, mentorką i tutaj można wymieniać bardzo, bardzo dużo. Jak Ty to wszystko robisz? Jak Ty to łączysz? Jaki ty masz sposób na to?
Nie wiem, czy powiedzieć prawdę… No dobra, może jak tak wymieniasz, to faktycznie jestem w stanie troszkę zmieścić w swoim życiu. I ta odpowiedź, która może nie zabrzmi najlepiej, bo ja robię bardzo dużo rzeczy, nie myśląc. Ja po prostu robię rzeczy, ja się nie zastanawiam, czy je zrobić, nie zastanawiam się, jak je zrobić, nie zastanawiam się, co mnie powstrzymuje przed ich zrobieniem, nie zastanawiam się, jakie są problemy, jakie są wyzwania. Jak jest coś do zrobienia, to ja robię.
Ale tyle ról. Ile twoja doba ma godzin? Bo wydaje się, że trochę więcej niż 24 godziny.
Tej umiejętności nie posiadam, żeby to zmienić, więc absolutnie ma standardowe 24. Naprawdę myślenie zabiera dużo czasu. Jak tak trochę gdzieś tam odłożymy je na bok, to tego czasu robi się w życiu więcej.
Masz czas na swoje pasje? Jakie to są pasje? Kiedy to robisz? Co robisz?
Różnie to bywa, w zależności od momentu w życiu. A właśnie dzisiaj jest wtorek i w niedzielę rozmawiałam z synem na temat tego, jakie różne pasje w takich różnych momentach życia miałam, więc jestem w miarę na świeżo. Ja generalnie zawsze starałam się żyć aktywnie, w kontekście, żeby coś robić takiego fizycznego, sportowego. Nigdy nie robiłam nic na jakimś takim zaawansowanym poziomie, ale gdzieś mam jakieś przygody z jazdą konną, trochę bardziej intensywną jazdą na rowerze, z windsurfingiem, z siłownią, z jogą, z bieganiem, więc sport, tak można powiedzieć, szeroko pojęty, to jest moja pasja.
Lubię robić rzeczy rękoma. To jest szydełkowanie, to są różnego rodzaju DIY, robótki, jakieś takie świąteczne stroiki, makramy. I właśnie te książki, które kiedyś nałogowo czytałam, dzisiaj bardziej nałogowo ich słucham. To są takie główne kategorie.
To trochę już wiedziałam, bo wiedziałam, że szydełkujesz, widziałam też, że co szydełkujesz i często też mamy jakieś warsztaty, można powiedzieć rękodzielnicze i ja czuję, że Ty tutaj swoje trzy grosze dorzucasz i zarażasz nas tą pasją i tym robieniem rzeczy manualnych w oderwaniu od komputera.
Zapomniałam powiedzieć o bardzo ważnej rzeczy, która jakoś niedawno doszła do tych moich pasji. To są roślinki. Ja te roślinki nazywam, ja na nie chucham, dmucham, przesadzam, rozmnażam i dają mi dużo radości.
Też lubię rośliny i czasem sobie o nich rozmawiamy. Asia, ale wiem, że nie zawsze było Ci łatwo w życiu. Wszystko osiągnęłaś sama. I tutaj tym poprzednim pytaniem, myślałam, że wyciągnę od Ciebie tę historię o małej Marcie. Myślę, że to jest taka historia, którą dzielisz się czasem z nami, czy na spotkaniach wewnętrzno-firmowych, czy na szkoleniach. Ja ją bardzo lubię i myślę, że wielu osobom może dmuchnąć w żagle, więc jeżeli chciałabyś ją teraz przytoczyć, to zapraszam.
Wiesz co, ja myślę, że ja nic nie osiągnęłam sama, tak nawiązując do tego, co powiedziałaś, bo no od samego początku, od tej historii z Martą, w ogóle od samego początku, od dzieciństwa jakoś ja pochodzę z tzw. wielopokoleniowej rodziny, która mieszkała właśnie trzy pokolenia przez pewien czas w jednym domu, później na jednym podwórku, więc wsparcie rodziny bardzo, bardzo dużo mi dało. I zresztą też w różnych rozmowach tutaj na tej kanapie nawiązuję czasem do babci i dziadka, bo mam mega dużo wspomnień z nimi związanych.
O Marcie powiedziałaś, no tak, to jest taka opowieść, że czasem na drodze realizacji marzeń, kiedy stają różne wyzwania, to potem okazuje się, że na początku się wydaje, że one nam spowodują, że marzeń nie zrealizujemy, a potem okazuje się, że otwierają właściwie jakiś nowy świat, nowe możliwości. No, tu mnie zaskoczyłaś, no.
Asia, jak nie chcesz opowiadać tej historii tutaj publicznie, to możemy zaprosić na jakieś wewnętrzne szkolenie. Wtedy na pewno ją usłyszycie.
Kogo? Na szkolenie wewnętrzne?
Na naszych gości. Nie wewnętrzne szkolenie, ale może jakiś kurs. Albo coś jeszcze innego.
Może opowiem, może opowiem.
Skromna Asia.
Bo ja bardziej wolę pytać i właśnie słuchać, niż tak opowiadać swoją historię. Bo Ty powiedziałaś w ogóle, kim jest Marta? Nie, jeszcze nie powiedziałaś, tak? Nie powiedziałaś. Marta to moja córka. Czasem niektórzy mówią, że trudno w to uwierzyć. Trudno w to uwierzyć, dlatego że myślę, że po prostu nie widać tego, że może być moją córką. Ale jeszcze zanim pojawiła się Marta na świecie, to cofnę się troszkę i powiem o tych marzeniach, które miałam chwilę przed tym, zanim Marta pojawiła się na świecie.
Od zawsze lubiłam uczyć się, czytać, pochłaniać wiedzę, rozwijać się. I chciałam studiować za granicą, marzyłam o karierze w korporacjach i właśnie w takim wieku, w szkole średniej, poza zwykłymi rzeczami, jak spotykanie się ze znajomymi, przyjaciółmi, rower, imprezy, to jak myślałam o swoim życiu w kolejnych latach, to gdzieś tam w szczególności o tej stronie takiej zawodowej, edukacji i zawodowej. I uczyłam się pilnie, byłam najlepszą uczennicą w klasie, tak rywalizowaliśmy z kolegą, czasem on, czasem ja, właśnie po to, żeby móc dostać się na dobrą uczelnię i przynajmniej część tych studiów skończyć za granicą.
Ale zdarzyło się tak, że no właśnie, ja nie wiem, znaczy chyba, bo to ja nie wiem, czy tym się chwalić, czy nie chwalić, znaczy właśnie, to nie jest coś takiego naturalnego, o czym się opowiada, ale chyba po prostu nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć wprost. W trzeciej klasie liceum zaszłam w ciążę i jakoś do końca trzeciej klasy to udało mi się, też mówiąc wprost, tę ciążę ukryć. Przed całym światem niemalże, bo zarówno przed rodzicami, jak i przed znajomymi, jak i przed nauczycielami.
Ale w wakacje to już stało się trudne, więc pierwszą osobą, poza tatą Marty, która dowiedziała się o tym, że jestem w ciąży, była moja mama. Nie wyrzuciła mnie z domu, nie nakrzyczała na mnie, tylko po prostu wsparła. I dzięki temu ja do tej szkoły odważyłam się pójść, przy czym ta szkoła wcale mnie nie chciała w tej czwartej klasie. I dyrekcja szkoły chciała wyrzucić mnie za demoralizację innych uczniów, abstrahując od moich wyników w nauce.
Na szczęście ciocia mojego już wtedy męża, bo w wakacje wzięliśmy ślub, była nauczycielką i też była dyrektorką szkoły, znała przepisy, więc podpowiedziała, że my możemy po prostu się na to nie zgodzić, że nie ma takich podstaw prawnych do tego, żeby mnie z tej szkoły usunąć. Więc ja przez kilka miesięcy nie chodziłam do szkoły, ale uczyłam się w domu. I po tym, jak Marta już przyszła na świat, wróciłam do szkoły, to było jakoś w okolicy Świąt Bożego Narodzenia. Marta urodziła się w listopadzie. To była klasa maturalna, więc w maju były matury. Nie było łatwo przygotowywać się właśnie do tych matur i utrzymać tę motywację, ale… Chciałam powiedzieć udało mi się, ale nie udało mi się.
Nie lubimy tego sformułowania.
Zrobiłam to. I to, co było taką moją ogromną satysfakcją, to że w czerwcu, jak odbierałam świadectwo, to zostałam wyczytana do odbioru świadectwa maturalnego jako osoba – i teraz już mi się głos łamie. Potrzebuję chwilę przerwy.
To się wytnie.
To się wytnie, tak. Ty tak obiecujesz, że się wycinasz, ale ja muszę obejrzeć wszystkie te odcinki, bo chyba Aga tam…
Jak coś, to nie ja.
Rafał tam z tyłu. Widzę cię, Rafał. Nie wiem, czy wycinacie, czy nie.
Musisz sprawdzić.
Właśnie, bo ja tak uznaję, że jak tu siedzę i wiem, co mówię ja, co mówią moi rozmówcy, to potem nie muszę tego oglądać drugi raz.
Wracając do tej sali gimnastycznej i do rozdawania świadectw maturalnych, zostałam wyczytana jako osoba z najlepszym wynikiem na maturach, najlepszym świadectwem w całej szkole. Więc to było ogromną satysfakcją i takim pokazaniem, że jak człowiek chce, to po prostu zrealizuje ten swój cel.
Wielkie gratulacje i ciężko mi to sobie wyobrazić nawet w dzisiejszych warunkach. Jak to zrobić? Nie wiem, czy ja umiałabym wyciągnąć z siebie, wyszukać tę motywację do tej nauki i do osiągnięcia tego celu.
Jakbyś miała coś, na czym Ci bardzo zależy i co bardzo chcesz zrealizować, to byś miała.
Pewnie tak, ale właśnie jesteś takim przykładem. Wiem, bo słyszałam tę historię kilka razy i dlatego chciałam ją tutaj wyciągnąć. Myślę, że to jest taka historia, którą warto poznać, którą warto pokazać światu, że świat się nie kończy, trzeba iść po te swoje marzenia, mieć ten cel i znaleźć w sobie to coś, co nas popcha do przodu, ku temu marzeniu.
Ja opowiedziałam malutki fragmencik tej historii, bo to był tylko początek i początek całego mojego dalszego życia. Ale to był taki moment, który pewnie nie od razu sobie zdałam z tego sprawę, dopiero z czasem tak jakby przyszło do mnie, jak dużo dostałam, jaką dużą wartość właśnie wniosła ta historia w moje życie.
I po pierwsze właśnie to była taka wartość, że nie jestem sama.
Masz wsparcie.
Boże, Moi Goście kochani, jak Wy to robicie, że też opowiadacie o takich historiach, ale jakoś tak łatwiej. Chciałam powiedzieć, że Aga kazała mi się umalować, ale nie wiem, czy to było dobre, żebym się malowała, bo teraz widać, że właśnie ten mój makijaż jest rozmazany.
Wracając do tego, jak dużo dała mi ta historia, to dała mi taką właśnie wiarę w siebie i przekonanie, że teraz to już mogę wszystko, już żadne właśnie wyzwanie nie jest trudnością nie do pokonania, że czasem nie da się iść tak na wprost, ale przecież do celu można dojść różnymi drogami. Niekoniecznie trzeba iść na azymut. Można czasem iść w kółko różnymi zakosami. Czasem można jakiś przerzucić most. Czasem można wykopać jakiś tunel. Ja też lubię powiedzenie, jak nie można drzwiami, to można oknem.
Więc tak, to była przeogromna wartość i studiów za granicą nie zrealizowałam. I nie żałuję, że tego nie zrobiłam, bo one i tak miało być po prostu jakimś takim przystankiem gdzieś tam po drodze do tego właśnie, żeby się rozwijać, żyć aktywnie i cały czas mieć taką satysfakcję, że idę do przodu w życiu właśnie i w kontekście zawodowym, bo te studia miały być w kontekście zawodowym, więc ja jestem spełniona zawodowo, więc tak.

Wracając do tego, jak dużo dała mi ta historia, to dała mi taką właśnie wiarę w siebie i przekonanie, że teraz to już mogę wszystko, już żadne właśnie wyzwanie nie jest trudnością nie do pokonania, że czasem nie da się iść tak na wprost, ale przecież do celu można dojść różnymi drogami. Niekoniecznie trzeba iść na azymut. Można czasem iść w kółko różnymi zakosami. Czasem można jakiś przerzucić most. Czasem można wykopać jakiś tunel. Ja też lubię powiedzenie, jak nie można drzwiami, to można oknem.

Zastanawiałam się, jak to skomentować. Bo mam kilka myśli. Po pierwsze, to widać. Współpracujemy już trochę lat razem, więc widać w Tobie to, o czym mówiłaś. Myślę, że widać też, że jesteś spełnioną kobietą zawodowo i rodzinnie, i na wszystkich poziomach.
Asia, jak to się stało, że Katalog Marzeń ma już 14 lat?

To mało w ogóle, co to jest 14 lat.
To mało. Mówisz, że nie poszłaś na studia za granicę, ale dzisiaj na naszym spotkaniu dowiedziałam się, że prowadziłaś szkolenia za granicą. Więc co się odwlecze, to nie uciecze. Zawsze coś tam z tych marzeń pozostaje. No właśnie, jeżeli chodzi o Katalog Marzeń, to Twoje takie pierwsze dziecko? Pierwsze dziecko służbowe? Biznesowe?
Nie, to nie pierwsze dziecko i tych tajemnic ja właśnie mam nadzieję, że jeszcze troszkę mam, bo ja myślę, że fajnie też mieć wokół siebie ludzi, którzy nie są taką w pełni odkrytą i przeczytaną książką, tylko właśnie, że jest w nich jeszcze coś, co tak trochę zaciekawia i intryguje.
Mówiłam, że właśnie w liceum marzyłam o tych studiach za granicą i pracy w korporacji. Te studia za granicą nie wyszły, praca w korporacji jak najbardziej wyszła i konkretnie w consultingu, bo o tym typie pracy marzyłam. I już pracując w consultingu kilka lat po tym, jak zaczęłam, przyszło do mnie kolejne marzenie, właśnie marzenie o tym, żeby założyć własną firmę. Ono też było inspirowane przykładem rodzinnym, bo pochodzę z takiej rodziny przedsiębiorczej, przedsiębiorczej na skalę małomiasteczkową, więc nic wielkiego, takie lokalne biznesy. I consulting dał mi taką bardzo szeroką wiedzę na temat różnych dziedzin. I także poczucie, że nie trzeba być ekspertem w żadnej dziedzinie, żeby móc nawet duże korporacje wspierać, bo to, co jest ważne, to takie schematy myślenia, umiejętność logicznego myślenia, umiejętność definiowania planów, koncepcji, stawiania sobie celów i układania drogi ich realizacji.
I w takim najpełniejszym wymiarze można to robić, prowadząc własną firmę, a ja wśród moich talentów Gallupa, bo ja też lubię sprawdzać siebie poprzez różnego rodzaju badania, mam na pierwszym miejscu uczenie się, a wśród top 5 talentów mam też osiąganie, czyli właśnie takie wyznaczanie sobie celów i konsekwentne dążenie do ich realizacji. I taką sprawczość. I założenie własnej firmy to jest i nauka i właśnie osiąganie, więc zamarzyłam, że chciałabym to zrobić i opowiadałam o tym, opowiadałam o tym przy takich różnych rozmowach przy kawie znajomym, przyjaciołom.
I kiedyś przyszedł do mnie kolega, który pracował przy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, takiej organizacji, która kojarzyła ludzi z pomysłami, z inwestorami. Ja trochę pieniędzy dzięki pracy w korporacji odłożyłam i Michał skojarzył mnie z Norbertem, który miał pomysł na założenie wydawnictwa. A ja, że lubię czytać, właśnie czytanie, przedsiębiorczość i ten pomysł był za mały dla tamtej organizacji, on nie wymagał dużych funduszy, więc nie do końca się wpisywał w ich sposób funkcjonowania, za to wpisywał się w moje zainteresowania, więc Michał nas połączył i wydawnictwo, które wspólnie z Norbertem założyliśmy.
Było takim moim pierwszym przedsięwzięciem biznesowym i przeogromną lekcją, bo tam wiele rzeczy się nie udało, wiele rzeczy zrobiliśmy po prostu, podejmując złe decyzje, przy czym, uwaga, łatwo się po fakcie, po czasie, tak mówi złe decyzje, bo wcześniej podejmowaliśmy najlepsze, jakie byliśmy w stanie na tamtym etapie, ale okazało się, że nie były finalnie dobre, więc firma została rozwiązana, za to nauczyłam się bardzo dużo.
I cały wkład finansowy, który wniosłam do tamtego przedsięwzięcia, został przekuty w lekcję i wiedzę, którą z pozytywnym efektem wykorzystałam, zakładając Katalog Marzeń.

Te studia za granicą nie wyszły, praca w korporacji jak najbardziej wyszła i konkretnie w consultingu, bo o tym typie pracy marzyłam. I już pracując w consultingu kilka lat po tym, jak zaczęłam, przyszło do mnie kolejne marzenie, właśnie marzenie o tym, żeby założyć własną firmę. Ono też było inspirowane przykładem rodzinnym, bo pochodzę z takiej rodziny przedsiębiorczej, przedsiębiorczej na skalę małomiasteczkową, więc nic wielkiego, takie lokalne biznesy. I consulting dał mi taką bardzo szeroką wiedzę na temat różnych dziedzin. I także poczucie, że nie trzeba być ekspertem w żadnej dziedzinie, żeby móc nawet duże korporacje wspierać, bo to, co jest ważne, to takie schematy myślenia, umiejętność logicznego myślenia, umiejętność definiowania planów, koncepcji, stawiania sobie celów i układania drogi ich realizacji.

Fajnie, cieszę się, że ten Katalog Marzeń powstał, że tę lekcję zdobyłaś. Tak, i co chciałam powiedzieć? Co chciałam powiedzieć?
Nie wiem.
Miałam to ładnie w głowie złożone. Ja już wiem, co Ty teraz czujesz.
Aha, właśnie, właśnie, bo to jest to wyzwanie.
Tak, mam ściągę, ale tutaj chcę coś ładnie powiedzieć i teraz zapomniałam.
I nawiązać jeszcze. Ja wiem,z czym Ty się mierzysz. Ty musisz słuchać i przetwarzać, zastanawiać się, o co dalej zapytać, ale też zapewne masz tam ciekawe pytania zapisane, więc nie chcesz o nich zapomnieć.
Tak, dokładnie tak. Dobra, Asia, dużo lekcji. Pierwsze, można powiedzieć, klapa, ale z lekcją. Katalog Marzeń – uważam, że sukces, jak dotychczas, to na pewno i w przyszłości też.
Trzymajmy wszyscy kciuki, żeby tak było dalej.
Tak, fajnie. 14 lat, zaraz mamy urodziny. Podcast powstał, bo?
Podcast powstał, bo mi się spodobał ten pomysł. Ja tak mam, że jak mi się coś podoba, to ja nie myślę, tylko robię. Wracając do tego, o czym mówiłam wcześniej. Podcast nigdy nie miał być czymś takim biznesowym. Ja nie kalkulowałam, czy to się zwróci, czy nie zwróci. Podcast powstał, bo mnie naprawdę ten pomysł zachwycił. Ja lubię rozmawiać z ludźmi, ja lubię poznawać ludzi. W szczególności ludzi, którzy aktywnie realizują swoje marzenia i właśnie dają fajny przykład innym. A podcast jest super narzędziem właśnie do tego, żeby ich poznawać.
Tak, i inspirować naszych słuchaczy do spełniania marzeń, pokazując przykłady tych naszych gości, prawda?
No właśnie, bo przecież powiedziałam tylko o sobie, tak wyszło, że podcast robię dla siebie. Tak, taka jest prawda, że ja podcast robię w bardzo dużym stopniu dla siebie. Ale nie tylko, absolutnie. Robię podcast dla Was właśnie po to, żeby inspirować, motywować. Aga, dzięki wielkie, że mi o tym wspomniałaś.
Ja wiem, że o tym chciałaś powiedzieć.
Tak, zachęcać Was do tego, żebyście realizowali swoje marzenia i dodawać Wam odwagi poprzez przykłady ludzi, którzy tutaj siedzą.
Bo mieliśmy tutaj masę gości, mieliśmy, można powiedzieć, gwiazdy, chociaż nie lubię tego słowa, ale osoby po prostu znane szerszej publiczności. Mieliśmy zdobywców, można tak powiedzieć, szczytów, mieliśmy sportowców, mieliśmy psychologów, mieliśmy specjalistów w swojej dziedzinie i naprawdę wiele, wiele osób, nawet naszych kolegów i koleżanki z pracy.
I co było dla Ciebie, Asia, największym wyzwaniem? Z kim Ci się tak, nie że najgorzej rozmawiało, ale do której rozmowy musiałabyś się tak najbardziej przygotować? Co było dla Ciebie największym wyzwaniem? Przed kim się najbardziej stresowałaś? Nie musisz mówić konkretnej osoby, ale może właśnie, czy to przed naszymi kolegami z pracy, czy przez takimi osobami właśnie znanymi szerszej publiczności? Pamiętasz? Czy Ty w ogóle jesteś w stanie spamiętać te 100 odcinków, tych wszystkich gości?

Jakbyś teraz poprosiła, żebym po kolei wymieniła, to nie wymienię, po kolei.
To później.
Ale myślę, że jakbym miała chwilkę czasu i miała sobie wypisać wszystkich gości tak z pamięci, to jakoś tak mi się wydaje, że bym dała radę. Czy jakiś szczególny gość sprawił mi wyzwanie? Chyba nie. Wydaje mi się, że najtrudniej było po prostu na początku, kiedy jeszcze po prostu czułam się niepewnie. Nie wiedziałam, czy moje pytania mają sens, czy ja w ogóle będę jakoś składnie mówić, co sobie gość o mnie pomyśli, czy to zainteresuje Was, Drodzy Słuchacze i Widzowie.
I tak z czasem dostawałam pozytywny feedback. Goście mi mówili, że jest dobrze. Zakładam, że nie z czystej kurtuazji. Od ludzi blisko mnie też dostawałam pozytywną informację zwrotną. I to mi tak pozwalało właśnie zmniejszać ten stres i dzisiaj może są takie kategorie gości, którzy nie wiem, czy dziś, ale na pewno wcześniej, że ten stres się podwyższał i to są ludzie, którzy mają dużo obycia z ekranem, dużo obycia z mediami generalnie, bo wydawało mi się, że tak będą patrzeć na mnie bardziej krytycznie, dlatego że ponieważ mają w tym doświadczenie, no to bardziej wyłapią wszelkie jakieś potknięcia językowe czy wszelkie inne.
A rzeczywistość jest taka, że myślę, że ci ludzie mniej zauważają, tudzież mniejszym problemem dla nich są te potyczki różnego rodzaju, bo myślę, że po prostu sami przeszli przez tę drogę i wiedzieli, że taka jest natura rozwoju i uczenia się, że na początku robimy coś po prostu niedoskonale i żeby robić coś lepiej, to przez ten etap niedoskonałości trzeba przejść. I też z pewnością na tej drodze do doskonałości dostawali pozytywną informację zwrotną i taką wzmacniającą. Ja mam poczucie, że od tych osób, które mają tego obycia więcej, właśnie dostaję więcej takiej pozytywnej informacji zwrotnej, bo myślę, że oni lepiej potrafią sobie wyobrazić te moje wyzwania w roli – pomimo setnego odcinka, to jednak ja tak traktuję – wciąż początkującej podcasterki.
Ja myślę, że oni po prostu byli kiedyś na Twoim miejscu lub podobnym i mają w sobie więcej wyrozumiałości, chociaż wszyscy nasi goście są bardzo wyrozumiali, ale oni faktycznie mogą też coś podpowiedzieć, jak się nie stresować. Był też taki pan w dziesiątym odcinku.
Pamiętam, bardzo dobrze.
To nie poszło, więc nie mówimy o tym.
Nie, nie możemy powiedzieć tak oficjalnie.
Asia, a pamiętasz, kilka odcinków, może nawet kilkanaście, ale raczej kilka, które nagrywaliśmy w pandemii. To było wyzwanie. Pamiętasz, jak to było?
Pamiętam, jak to było. Kilka nagrań robiłam w ogóle w ogrodzie. Cofam się do tego czasu i mam wrażenie, że to było tak dawno, pandemia 2020 rok, 4 lata temu, a mam poczucie, że to zamierzchłe czasy. I w ogóle to było relatywnie na początku podcastu.
Tak, to były początki odcinków.
No i znowu, taka była rzeczywistość, więc nie było co się zastanawiać, trzeba było robić.
Trzeba było się dostosować.
Tak, to moje niemyślenie pomogło także wtedy.
Tak, Asia, bo wtedy ja musiałam myśleć, jak to wszystko połączyć, ustalić z gośćmi. Mieliśmy różne problemy, tu brak zasięgu, tu brak mikrofonu, ale zawsze dawaliśmy radę.
Ja dostawałam instrukcję, więc nie musiałam myśleć, musiałam tylko robić, czyli to, co lubię najbardziej.
Żartuję sobie, ale faktycznie to było trochę trudności z tym, ale daliśmy radę, fajne to były też odcinki. Jeszcze na samym początku, pamiętam, jak się spotykaliśmy tutaj jeszcze na tej kanapie po kryjomu, bo jesteśmy w piwnicy, nikt nas nie widział. Fajne to były czasy, ja bardzo miło to wspominam i też te nagrania zdalne. Co prawda zawsze fajniej się, myślę, spotkać twarzą w twarz, pogadać, poznać ze wszystkimi i ten kontakt utrzymywać.
Czy utrzymujesz właśnie kontakt ze wszystkimi gośćmi? To już trochę odpowiedziałaś. Z niektórymi gośćmi mieliśmy też różne inne akcje specjalne, współpracę itd. Fajnie, ja się cieszę, a Ty?

Ja też się bardzo cieszę.
Mamy w ogóle super gości.
Mamy gości rewelacyjnych. Ja lubię tę swoją rolę, nazywam ją łącznikiem. Jest taka książka, czy ja pamiętam tytuł? Malcolm Gladwell, Punkt przełomowy. I on tam opowiada o różnych typach ról, które są przyjmowane, ale w takim specyficznym aspekcie. Wszystkich ról nie pamiętam. Zapamiętałam, że bardzo mocno się utożsamiam właśnie z taką rolą łącznika, czyli osoby, która poznaje różnych ludzi z różnych bardzo światów, bo tak jak wymieniałaś wcześniej, to są podróżnicy, sportowcy, artyści, społecznicy, osoby prowadzące różnego rodzaju biznesy. I właśnie lubię łączyć ludzi, więc czasem ta relacja się urywa, czasem trwa dzięki Katalogowi Marzeń, czasem trwa właśnie dzięki temu, że moja rola polega na tym, że ja różnych gości ze sobą połączyłam.

Mamy gości rewelacyjnych. Ja lubię tę swoją rolę, nazywam ją łącznikiem. Jest taka książka, czy ja pamiętam tytuł? Malcolm Gladwell, Punkt przełomowy. I on tam opowiada o różnych typach ról, które są przyjmowane, ale w takim specyficznym aspekcie. Wszystkich ról nie pamiętam. Zapamiętałam, że bardzo mocno się utożsamiam właśnie z taką rolą łącznika, czyli osoby, która poznaje różnych ludzi z różnych bardzo światów, bo tak jak wymieniałaś wcześniej, to są podróżnicy, sportowcy, artyści, społecznicy, osoby prowadzące różnego rodzaju biznesy. I właśnie lubię łączyć ludzi, więc czasem ta relacja się urywa, czasem trwa dzięki Katalogowi Marzeń, czasem trwa właśnie dzięki temu, że moja rola polega na tym, że ja różnych gości ze sobą połączyłam.

Też lubię łączyć ludzi, łączyć kropki, więc tutaj myślę, że jesteśmy w dobrym miejscu. Dobra, Asia, tak już powoli idziemy do końca, ale obiecuję, nie będę Cię pytać o Twój ulubiony podcast.
Uff, bo to byłaby długa lista.
Wiem, że jeden ulubiony wybrać jest ciężko.
To byłoby tak mniej więcej 99 odcinków.
O, jeden wywaliłaś.
No dzisiejszy, no nie będę tutaj reklamować.
A to się jeszcze zdziwisz, dobrze. Asia, a Ciebie jak napędzają marzenia?
Jak mnie napędzają? jak żyć bez nich? Po prostu ja sobie nie wyobrażam. Jakoś tak zawsze gdzieś przed sobą miałam kolejne marzenie i kilka lat temu przyszło do mnie takie marzenie, które już będzie ze mną do końca. Więc teraz mam łatwiej, bym powiedziała, bo czasem tak jest, że jak człowiek zrealizuje swoje marzenie, to pojawia się taka pustka. I co teraz? A ja mam takie marzenie, że ta pustka nie pojawi się nigdy.
Sprytne.
Bardzo sprytne. Ale to nie było jakieś takie celowe, to po prostu do mnie przyszło. I to jest marzenie, żeby dożyć 100 lat w dobrym zdrowiu. Czyli właściwie nie wiem, co będzie, jak już zdmuchnę te 100 świeczek, może wtedy ta pustka się pojawi, ale dobra, nie ma co myśleć o takich właśnie odległych tematach. No tak, i te marzenia po prostu mnie napędzają.
Fajne. Jesteśmy już pod koniec naszej rozmowy, więc standardowe pytanie na koniec. Po pierwsze, dziękuję za rozmowę. Po drugie, z jaką myślą chciałabyś zostawić naszych słuchaczy?
Jeśli mam zostawić Was z jedną myślą po tej rozmowie, to niech to będzie taka myśl, żeby Waszym najbardziej ulubionym i regularnym podcastem, którego słuchacie, był podcast Napędzani Marzeniami, bo dzięki temu w każdym odcinku dotrze do Was nowa, kolejna myśl od moich gości i będziecie mieli regularnie dostarczaną dawkę niezwykłych inspiracji.
Bardzo podoba mi się ta myśl. Dzięki, Asia. Jak myślałaś, że to koniec, to jeszcze nie, bo mam dla ciebie quiz.
Okej, teraz będą te trudne pytania.
I quiz nie jest łatwy. Ale jak Ci nie pójdzie, to się wytnie.
Dobra, Asia. Nagrywamy dziś setny odcinek, ale ile odcinków naprawdę wypuściliśmy? Bez dzisiejszego, bo jeszcze go nie wypuściliśmy.

O Boże. Poczekaj, na pewno były dwa odcinki, raczej więcej niż dwa, takie, że były A i B, czyli minimum 101, jak nie 102.
To ostateczna odpowiedź?
O Boże, zazwyczaj jest jakaś taka tolerancja błędu.
Ja to sprawdziłam.
102.
Tak, zgadza się, 102. Były dwa odcinki z Michałem Leksińskim i ostatni odcinek z Bartkiem był jako 99, a plus jeszcze pierwszy odcinek zerowy jako zapowiedź. Dobra, punkt dla Ciebie.
Teraz uwaga, to łatwe. Kto był gościem pierwszego odcinka?

Miłka Ralunin.
Oczywiście, że tak.
Chyba że powiemy, że odcinek zerowy, czyli ja.
Nie, no gościem, gościem. Nie prowadzącym. Teraz trudne, tak dla wyrównania.
Nie pytaj mnie, kto był gościem w 67. odcinku.
Nie, o to nie pytam, ale za to pytam, czy jesteś w stanie wymienić dziesięciu pierwszych gości albo tytuły odcinków? Dziesięć pierwszych, nie muszą po kolei.
O rany. No dobra. Miłka Raulin, Ewa Zubek, Kamila Kielar, Miłosz Brzeziński też w dziesiątce był, prawda? Boże, to tylko cztery. To tylko cztery na razie. Nie, nie dam rady.
Zastanawiam się, jak Ci podpowiedzieć. Powiem ci później. Coś było o marzeniach dzieci.
O marzeniach dzieci… Aneta była na początku?
Karolina.
Karolina… była tak na początku bardzo, dobra. No to Karolina Adamska-Woźniak. Paweł Żuk.
Karol Wójcicki, jeszcze Mirek Burnejko i Tomasz Smaczny, i Ewa Jarczewska-Gerc.
A właśnie, tak, to się zastanawiałam, ale to też mi się wydawało, że gdzieś tam w drugiej tak dziesiątce.
To zaliczamy pięć na dziesięć, ale to i tak dobrze. Ja to pamiętam trochę lepiej, ale wiadomo, jak to jest. Teraz łatwe. Z iloma osobami z pracy, z Katalogu nagrywałaś podcast?
Łatwe, a teraz jak się pomylę?
Łatwe.
No właśnie, łatwe jak się pomylę, to…
Kombinuj.
Patryk, ale Patryk już był w pracy? Już nie pamiętam, czy jak nagrywałam, to to już było z pracy, czy nie, ale rozumiem, że zaliczasz, tak? Klaudia, to zaliczasz. Natalia, też zaliczasz.
I to wszystko.
Właśnie, myślę, myślę, myślę, no dobrze.
Nagrywaliśmy odcinki, nie tylko na tej kanapie, ale też w różnych innych miejscach. Czy jesteś w stanie wymienić przynajmniej trzy odcinki, które nagrywaliśmy poza tą kanapą?
No właśnie, Kamila Kielar. Właśnie, wspomniany Patryk, to był jedyny odcinek nagrywany przez kogoś innego niż ja, Patryk nagrywał z wnętrza szybowca. Edyta Krakowiak, to było przez właśnie online.
Ale tak, że Ty jeszcze byłaś z tą osobą gdzieś indziej, poza kanapą?
Że ja byłam? Czekaj. O Kamili, no właśnie to pamiętam. U Mirka Burnejko, to byłam ja u niego.
Tak, zgadza się. Wymieniłaś trzy. Był jeszcze odcinek z Anią Zoll w kinie Kinogram i z Piotrem Sałatą, Radkiem Rocińskim u nich w atelier. I ostatnie pytanie, najtrudniejsze. Asia, ilu mamy subskrybentów na YouTubie?
No nie wiem, może jakąś niespodziankę tam mi zapodałaś. Powyżej tysiąca.
A ile powyżej? Trzeba było zerknąć do tego pliku statusowego dzisiaj.
No nie zerknęłam. No nie wiem, 1200.
1040. Ale 1200 będzie niedługo. Super, Asia, dzięki Ci bardzo za rozmowę i mam nadzieję, że ten odcinek fajnie się Wam będzie słuchało. No i co? Do zobaczenia. Następnym razem Ty tu, ja tam i gość tu, gdzie Ty.
Bardzo dziękuję. Dzięki, Aga, za niespodziankę, za poprowadzenie tej rozmowy, za całokształt, za wszystko, co robisz. Dziękuję też panu Rafałowi, który sprawia, że macie, co oglądać i czego słuchać. Dzięki wielkie właśnie, Agata, za to, że ten pomysł przyszedł od Ciebie. Teraz nie przygotowałam się tak precyzyjnie, ale Klaudia właśnie, która pomagałaś przy kilku odcinkach. Patryk, który też przy wielu odcinkach po drugiej stronie kamery stałeś. Aga, kogo jeszcze tutaj?
Ja mogę jeszcze podziękować Dawidowi, bo też kiedyś za mnie nagrywał odcinek i Anię, która z nami współpracowała. I to chyba tyle.
I jeszcze też są osoby, które pomagają czasem przy transkrypcji.
Patrycja.
Kiedyś przy montażu, Kamil, dzięki. Dzięki wielkie Wam wszystkim, bo to, no tak jak mówię, nic nie osiągnęłam sama.
Oj tam, oj tam. Dzięki, Asia, do zobaczenia na górze zaraz.
Poczekaj, czekaj, czekaj. Bo ja bardzo wszystkim po równo dziękuję i dziękuję też Wam za to, że słuchacie, oglądacie, komentujecie, lajkujecie, przesyłacie dalej, bo to jest prawda, że ja w dużej mierze ten podcast robię dla siebie i tu nie będę nic ściemniać, bo ja to po prostu uwielbiam, ale gdybym miała to robić tylko dla siebie, to ja po prostu tego bym nie zrobiła, więc gdyby nie Wy, tego podcastu by nie było. Dzięki.
Dzięki! 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top