NM 5: Dawaj i Bierz spełniając marzenia innych. Rozmowa z Karoliną Adamską-Woźniak

  • 00:35:13
  • 27 listopada, 2019
  • 50,012 MB

W odcinku „NM5: Dawaj i Bierz spełniając marzenia innych” rozmawiam z Karoliną Adamską-Woźniak, która zarządza Fundacją Mam Marzenie.

Do tej pory w moim podcaście rozmawiałam z osobami, które koncentrują się raczej na spełnianiu własnych marzeń i pasji, a przy okazji często realizują cele społeczne. Mój dzisiejszy gość wyłamuje się z tego schematu.

 

Karolina Adamska-Woźniak kieruje się nie tylko swoimi marzeniami, ale w szczególności marzeniami dzieci – podopiecznych fundacji Mam Marzenie. Prowadzi ją już kilka lat i codziennie daje innym siłę do walki o zdrowie i spełnianie marzeń.


To była niezwykła rozmowa – inna niż wszystkie. Serdecznie Cię zapraszam do jej przesłuchania.

 

W odcinku „NM5: Dawaj i Bierz spełniając marzenia innych” z Karoliną Adamską-Woźniak rozmawiamy o tym:

  • co jej daje spełnianie marzeń innych;
  • czy marzenia mają działanie terapeutyczne;
  • z czego najbardziej cieszą się dzieci;
  • o czym marzą dzieci;
  • jak wygląda spełnianie marzeń dzieci
  • jak połączyć wolontariat z pracą w korporacji i macierzyństwem;
  • jaki jest życiowy cel Karoliny;
  • z czym się wiąże bycie wolontariuszem;
  • jakie korzyści płyną z wolontariatu;
  • jak zostać wolontariuszem?

Karolina jest niesamowicie inspirującą, a jednocześnie bardzo skromną osobą. Obserwując jej postawę i słuchając historii, które opowiadała, aż chce się spełniać marzenia innych! A może podczas rozmowy, w waszej głowie pojawiło się pytanie jak zostać wolontariuszem?

 

Jeśli słuchając tego nagrania przynajmniej przez chwilę pomyśleliście o tym, aby dołączyć do grona wolontariuszy, to skontaktuj się z Karoliną, lub koordynatorem swojego regionu. Wejdź na stronę Fundacji Mam Marzenie i spraw radość innym 🙂

Dwie kobiety siedzą na murku, w tle jesienne liście. Na zdjęciu pojawia się tytuł odcinka: Dawaj i bierz spełniając marzenia innych

Więcej o Karolinie Adamskiej-Woźniak i Fundacji Mam Marzenie znajdziesz tutaj:

 

Podcast Napędziani Marzeniami dostępny jest też:

 

A jeśli spodobał Ci się ten odcinek, będę wdzięczna za komentarz i podzielenie się tym odcinkiem z innymi osobami, którym jego treść może być przydatna. Będzie mi też miło jeśli poświęcisz chwile i zostawisz krótką ocenę podcastu w iTunes – dzięki temu inne osoby łatwiej dotrą do tego podcastu.

 

 

Cześć Karolina.

Witam Cię, Joasiu.

Bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś się przyjąć zaproszenie i porozmawiać ze mną, dlatego, że jesteś w pewnym sensie “ekspertką od spełniania marzeń”. To w podcaście Napędzani marzeniami jest niezwykle ważne. Na start mam takie mocne pytanie do Ciebie. Czy marzenia mają działanie terapeutyczne?

Rzeczywiście jest to mocne pytanie. Startujemy chyba z najwyższego piętra. Rzeczywiście jest tak, jak zapowiedziałaś mnie na początku, ja te marzenia znam od innej strony. Nie jako moje marzenie, chociaż pewnie w trakcie rozmowy dojdziemy do tego, że być może ono nim jest, ale jako marzenia chorych dzieci, które my w Fundacji “Mam marzenie” spełniamy od wielu lat.

To tak jest, że obserwując proces spełniania marzeń, obserwując chore dzieci w trakcie spełniania ich marzeń i później po, chyba pokuszę się o stwierdzenie i odpowiedź – tak. Marzenia mają aspekt terapeutyczny i my chyba po to w Fundacji “Mam marzenie” jesteśmy. Jesteśmy po to, żeby spełniać marzenia chorych dzieci. Jest to ten pierwszy człon naszej misji. Drugi jest taki, że jesteśmy po to, żeby dać im siłę do walki o zdrowie i pomóc w tej walce.

Tutaj chyba jest zawarty ten człon terapeutyczny. Od razu powiem Ci taką fantastyczną historię ze spełnienia marzenia. Dawno temu byłam na spełnieniu marzenia Damiana, który chciał pojechać do Legolandu. Jest to jedna z kategorii marzeń, które spełniamy – “chciałbym/chciałabym gdzieś pojechać”. Damian pojechał do Legolandu z bratem i rodzicami, bo to było jego największe marzenie. Zawsze pasjonował się klockami Lego, uwielbiał je układa, w związku z tym to miejsce było dla niego absolutnie najważniejsze, taki jego cel.

Pojechaliśmy tam, zabraliśmy Damiana ze szpitala, w którym się leczył, dostaliśmy zgodę lekarzy na to, żeby pojechać. Pewnie wiesz, że jak dzieci chorują to są pod ścisłą kontrolą wszystkiego. Nie mogą wychodzić na dwór, bo nie takie powietrze. Nie mogą jeść wszystkich, dostępnych ogólnie rzeczy, bo to niezdrowe. Są na ścisłej diecie i naprawdę pod ścisłą kontrolą. Ten Legoland wymknął się totalnie spod takiego szpitalnego rygoru. Pamiętam jaki mama miała wielki dylemat czy pozwolić Damianowi na to żeby zjadł frytki, popił je colą, żeby po tym natychmiast zjadł loda i wrócił jeszcze po hot-doga.

Jednak stwierdziła, że to jest jego czas, widziała uśmiech na jego twarzy i chyba odpowiedziała sobie – “niech się dzieje wola nieba, niech on przez ten moment będzie szczęśliwy, bo cóż to może jemu tak naprawdę zaszkodzić”. To było tak, że prócz tego Legolandu i tych atrakcji w postaci karuzeli i klocków, dla niego największą atrakcją była cola i frytki, hamburgery, hot-dogi, lody. I ten strach mamy.

Zawsze jak wracamy z jakiegoś marzenia od razu sprawdzamy wyniki dzieci. Pierwsze kroki zawsze są w szpitalu, żeby zobaczyć co się dzieje i Damian po raz pierwszy w trakcie całej choroby miał tak fantastyczne wyniki. To tak jest, że te marzenia mają terapeutyczną moc, bo ja wierzę głęboko w to, że jeśli jesteśmy szczęśliwi, jeśli mamy otwarty umysł na dobre doznania i rzeczywiście obcujemy z takimi dobrymi doznaniami, to to wpływa na cały nasz organizm. Czujemy się wtedy zdrowsi i to absolutnie pomaga.

Super. Ta historia jest po prostu rewelacyjna. Fajnie, że ją przytoczyłaś, bo to jest taki dowód, może jeszcze nie kliniczny. Chociaż, ciekawe czy sa takie profesjonalne, medyczne badania, które pokazują wpływ dobrostanu emocjonalnego, szczęścia na leczenie choroby.

Myślę, że są. Medycyna holistyczna, której jestem fanką i zawsze promuję ten sposób podejścia do zdrowia, zakłada, że tak naprawdę jesteśmy całym, jednym organizmem. To nie jest tak, że mamy tylko chorą rękę, chore biodro, chore kolano, tylko jesteśmy jako człowiek, jako całość. W tej całości jest też głowa i emocje. W związku z tym, myślę, że to się tak super łączy.

Ja też w to bardzo wierzę. Powiem szczerze, że spodziewałam się, że odpowiedź będzie właśnie w tym kierunku. Powiedziałaś właśnie w takim aspekcie, że te marzenia mają moc terapeutyczną, dla samych dzieci, które są chore.

Jeszcze sobie tak myślę, że to, że spełniamy czyjeś marzenia, czy to też wpływa na osobę, która te marzenia spełnia. W tym przypadku na Ciebie oraz wolontariuszy, którzy pracują w Fundacji “Mam marzenie”. Czy to też na was oddziałuje?

Absolutnie tak. Ja bardzo często zadawałam sobie pytanie i nawet teraz sobie je zadaje – “Dlaczego ja to robię?”. Teraz zadaje sobie te pytania dużo częściej, ponieważ zaczynałam przygodę z wolontariatem 15 lat temu. Byłam wtedy na studiach i te studia były niemalże jedynym obszarem mojego życia i wtedy zaangażowałam się w ten wolontariat. Teraz, po tych 15 latach, jestem już mamą dwójki dzieci, jestem macochą dla kolejnej dwójki, jestem żoną i jestem też pracownikiem wielkiej korporacji i nadal jestem wolontariuszką.

W związku z tym musi być w tym jakaś wielka siła i jakaś wielka nagroda, ponieważ ja to nadal robię i nadal mam z tego wielką radość i frajdę. To jest tak, że jeśli pomaga się komuś innemu, to nasze serce rośnie i to jest tak jakbyśmy dostali wielką nagrodę. My spełniając marzenia chorych dzieci, taką nagrodę dostajemy i po takie nagrody się zgłaszamy. Każdego dnia, uśmiech każdego chorego dziecka, w momencie kiedy spełnia się jego marzenie jest dla nas właśnie taką nagrodą.

Czyli już są dwie płaszczyzny, na których widzimy, że marzenia mają ogromną moc. Właśnie moc terapeutyczną dla dzieci, jak i tą moc dającą nam energię dzięki temu, że spełniamy czyjeś marzenie. Z innymi gośćmi rozmawiam też o tym, że spełnianie własnych marzeń, daje nam ogromną moc i o tym jest ten podcast. Naprawdę gorąco wierzę, że marzenia mają tak duże znaczenie dla nas wszystkich i do tego żeby nam się lepiej żyło. Ale wracając do dzieci. O czym marzą dzieci?

Każde spotkanie z chorym dzieckiem jest dla wolontariusza niespodzianką

To jest właśnie kolejny fascynujący aspekt działalności Fundacji “Mam marzenie”, bo nie dość, że są nagrody dla nas wolontariuszy, to są jeszcze niespodzianki. A to jest chyba coś co najbardziej w naszym życiu lubimy. Każde spotkanie z chorym dzieckiem jest dla każdego wolontariusza taką niespodzianką i zawsze to jest taka radość i ekscytacja – “a co to dzisiaj będzie? Jakie to marzenie będzie?”. No bo rzeczywiście wyobraźnia dzieci nie zna granic i nie ma tych granic.

Dzieci mają w sobie taką czystość, taką naturalną czystość i autentyczność, którą ja bardzo lubię. Wracając jednak do Twojego pytania, to rzeczywiście udaje nam się te marzenia dzieci zawrzeć w takie 4 kategorie. Pierwszą z nich jest – “chciałbym/chciałabym coś dostać”. To są marzenia materialne, które dzieci zazwyczaj chcą dostać. Teraz są to Iphone’y jakby był to [08.46] to już pewnie już byłby marzenie, ale się nie dziwię, bo sama jestem fanką, tego typu rzeczy, więc dla dzieci to też jest wielkie marzenie.

To pewnie też jest furtka.

Absolutnie tak. Tego typu marzenia czyli Iphone, komputer czy laptop są dla naszych odbiorców, czyli naszych sponsorów pozbawione takiego efektu “wow”. To jest takie prozaiczne marzenie, to jest takie narzędzie, które my jako pracujący dorośli, mamy cały czas ze sobą. Kojarzy nam się z pracą, niekoniecznie z przyjemnością. Zawsze jednak zapewniam każdego sponsora, że rzeczywistość chorego dziecka wygląda inaczej. Jeśli takie chore dziecko spędza pół roku w szpitalu, nie mając dostępu do telefonu i do laptopa, to to marzenie jest absolutnie na samej górze naszej potrzeby i pragnień.

Jest więc tym marzeniem z efektem “wow”. Jestem o tym absolutnie przekonana. Pamiętam też takie marzenie, jeszcze z tej kategorii, że chciałabym dostać różowy zestaw przeciwdeszczowy. To były kalosze, peleryna i różowy parasol. I pamiętam tą dziewczynkę, jak w szpitalu spełnialiśmy jej marzenie, gdzie ona była najszczęśliwszą dziewczynką na pewno na tej ulicy gdzie był szpital i ta wielka radość z tak niby małej rzeczy. To są właśnie dzieci i to jest w nich piękne, że mają takie marzenia. Niedawno spełnialiśmy też marzenie, które mnie bardzo ujęło.

Dziewczynka z oddziału “Trójmiasto” chciała żebyśmy stworzyli jej kącik czytelniczy. To była biblioteczka z książkami, wygodny fotel i lampka. Dla mnie jest to niewiarygodnie piękne marzenie, które kojarzy się z relaksem, wytchnieniem i spokojem. Druga kategoria marzeń to marzenia o wyjeździe – “chciałbym/chciałabym gdzieś pojechać”. Nasze dzieci najczęściej chcą pojechać do Disneylandu, później jest Legoland, pojawia się też Paryż, Londyn i jakieś ciepłe morze. To morze to taka ciepła wyspa, piasek, basen, ciepła woda jest też takim synonimem spokoju i takiego innego świata niż ten świat szpitalny. Trzecia kategoria marzeń są to marzenia o spotkaniu z kimś.

Nasze dzieci z Fundacji pokazują nam zawsze kto jest aktualnie najbardziej popularny i na topie. Pamiętam, bo ja w tej Fundacji jestem 15 lat, czasy kiedy dzieci chciały się spotykać z Adamem Małyszem, kiedy był też Pudzianowski, a teraz wiemy doskonale od naszych dzieci, że teraz absolutnie na topie jest Robert Lewandowski. Na pierwszym miejscu jest Lewandowski, na drugim Robert Lewandowski, na trzecim nie ma nikogo a na czwartym jest nasza ambasadorka – Małgosia Kożuchowska. Są to też spotkania z aktorami, z piosenkarzami, ze sportowcami głównie.

Czekamy na spotkanie z politykiem. Mieliśmy niedawno spotkanie z Lechem Wałęsą, to chyba takie pierwsze marzenie jeśli chodzi o spotkanie z politykiem. To są zawsze niesamowite chwile, bo wyobraź sobie, że masz jakiegoś idola i nagle ten idol przed Tobą staje. Twarz takiego dziecka w takim momencie jest czymś niewiarygodnie fantastycznym, po prostu otwierają się oczy, robią się takie wielkie na całą buzię i zazwyczaj dzieci w tym momencie otwierają buzię i nie mówią nic.

Mamy taką zasadę, że prosimy dzieci żeby nam napisały taką listę 10 pytań, które mają do tych swoich idoli i my wtedy zabieramy tą listę i zaczynamy rozmowę, bo to co nas interesuje w tych osobach niekoniecznie jest tym co interesuje chore dzieci. To nas uratowało naprawdę w wielu sytuacjach. Wracając do pytania to czwarta kategoria to – “chciałbym/chciałabym się kimś stać”. To zazwyczaj były marzenia takich młodszych dzieci, bo dziewczyny chciały być księżniczkami, chłopcy chcieli być policjantami, strażakami. Teraz ta kategoria wędruje do dzieci troszeczkę starszych, dziewczyny chcą być aktorkami, modelkami.

Jest kilka kategorii spełniania marzeń.

Może youtuberami albo podcasterami?

Na pewno są spotkania z youtuberami, jest to dla mnie temat zupełnie nieznany jeszcze, ale pojawiają się marzenia o spotkania z youtuberami. Także, Asiu, liczę, że za chwilę pojawi się takie marzenie o spotkaniu z Tobą.

Jeśli mogłabym pomóc w realizacji jakiegoś marzenia, to bardzo chętnie. Odnośnie tej trzeciej kategorii to ja bardzo dobrze rozumiem te dzieci i to, że mówisz, że jak tylko widzą swojego idola to im się otwierają oczy i pojawia mega duży uśmiech na twarzy, bo ja odczuwam to samo przy każdej rozmowie z naszymi gośćmi.

Większość z nich są to osoby, które spotykam po raz pierwszy podczas tej rozmowy i są to osoby, które podziwiam, które są dla mnie inspiracją, którzy są jak to nazywam “zwykłymi niezwykłymi ludźmi”. To uczucie znam bardzo dobrze z autopsji.

Wyobraź sobie takie dziecko, które widzi tego swojego idola, ciągle gdzieś w telewizji albo piłkarza biegającego ciągle gdzieś na tej murawie i patrzy w niego jak w obrazek i nagle ta osoba staje przed nim. Ja pamiętam, bo takie marzenie spełnialiśmy chyba 14 lat temu. Było to marzenie o spotkaniu z Zinédine Zidanem i byliśmy na meczu Realu Madryt, a po meczu mieliśmy spotkanie z piłkarzami i przyszedł do nas ten Zinédine Zidane i stanął przed tym marzycielem. Dla mnie jako wolontariuszki opiekującej się tym spotkaniem była to niesamowita energia, więc w duszy i sercu Mariusza wyobrażam sobie, że działy się niesamowite rzeczy.

Jeszcze opowiem taką super historię apropo spotkań z idolami i apropo tej listy 10 pytań. Mieliśmy kiedyś dziewczynkę, która chciała się spotkać z Braćmi Cugowskimi. To była nastolatka ze swoimi emocjami i na nieszczęście pierwsze pytanie na tej liście brzmiało: “Czy bracia Cugowscy mają dziewczyny, narzeczone a może żony?”. No i jeden mówi – “Tak, mam narzeczoną”, drugi mówi “No tak, mam żonę”.

Wtedy dziewczynka powiedziała: “To ja w takim razie nie mam więcej pytań”. Naprawdę nie odezwała się do końca spotkania, ale to było też coś niesamowitego bo właśnie w tym jest ta autentyczność dzieci, że one nie udają. Jeśli jest coś nie tak to one nam to pokażą, ale jeśli rzeczywiście jest coś co dzieje się tak jak one to sobie wyobrażały to też tego doświadczamy. Pamiętam to marzenie, to spotkanie i to było coś super. Mieliśmy tą listę, na której nadal było 9 pytań i dzięki temu mogliśmy dalej prowadzić rozmowę.

Ja też mam tutaj swoją listę, ale ona jest tylko pomocnicza, bo z reguły te rozmowy są tak ciekawe, że one po prostu płyną w tym kierunku. To co jest dla mnie niezwykłe w tym co robisz, co robicie wspólnie w Fundacji to jest ta idea wolontariatu. Jak rozumiem Fundacja w 100% opiera się na tej idei. Jakbyś mogła opowiedzieć o tym.

To jest dla mnie też bardzo ważna wartość, którą mamy w Fundacji “Mam marzenie”. Oprócz spełniania marzeń dzieci, czyli naszej statusowej wartości i misji, mamy w Fundacji taką misję jaką jest wolontariat. Ja takiego wolontariatu jestem nauczona od samego początku jak przyszłam do Fundacji, kiedy zakładał się oddział Poznań. Dla mnie fundacje czy wolontariat opierają się właśnie na takiej działalności, która jest bez wynagrodzenia finansowego.

Tak zostałam nauczona i to jest mnie bardzo bliskie. Fundacja “Mam marzenie” ma już teraz 16 lat i 16 oddziałów w całej Polsce. Spełniliśmy ponad 8 tysięcy marzeń dzieci, każdego roku spełniamy ponad 600 marzeń i nadal w Fundacji są tylko i wyłącznie wolontariusze, nie tylko ja jako prezes pełnię tę funkcję charytatywnie, ale też każdy koordynator czy każdy działający wolontariusz również nie pobiera wynagrodzenia finansowego za działalność. Dla mnie to jest bardzo ważne i pewnie póki ja prowadzę tę Fundację tak w niej będzie.

To jest naprawdę mega niezwykłe. Ja do końca nie ogarniam tego jak to jest możliwe, bo wspomniałaś, że jesteś mamą dwójki dzieci, macochą kolejnej dwójki, pracujesz w korporacji, jesteś prezeską Fundacji, która działa w ogromnej skali, w całej Polskę 16 oddziałów, 600 marzeń rocznie, 8 tysięcy dotychczas. W międzyczasie obroniłaś doktorat. Jak od strony pragmatycznej wygląda Twój dzień, miesiąc. Jak Ty to robisz?

To się dzieje, to nie jest tak, że ja to robię jakoś celowo i specjalnie, ale też zastanawiałam się nad tym jak to się dzieje i dlaczego tak jest. To jest tak, że doba każdego z nas trwa tyle samo, to jest chyba ta jedyna sprawiedliwość tego świata, że każdy rano jak wstaje ma do dyspozycji 24 godziny. Czy to jest wielki polityk, wielki aktor czy to jest naukowiec czy to jesteśmy my, ludzie trochę bardziej zwyczajni. Każdy ma do dyspozycji te same 24 godziny i zdałam sobie też sprawę z tego, że czas ma niesamowitą umiejętność do przeciekania nam przez palce.

Ja to obserwowałam u siebie, że jeśli nie zagospodaruję sobie godziny, dwóch czy trzech to nie zrobię nic. Lubię takie momenty nie robienia niczego, ale one są wtedy dla mnie po coś, czas takiego wytchnienia, relaksu. I on się odbywa, żebym ja mogła spojrzeć inaczej na swoje życie, ale nie lubię takiego uczucia, że siądę pod koniec dnia z poczuciem straty czasu. Dlatego, że tak tego nie lubię, dobrze wiem, że w ciągu tych 24h można naprawdę wiele zrobić, nie rezygnując z żadnej z nich. Uważam, że mamy fantastyczną rodzinę i jeśli jestem z dziećmi to jestem z nimi na 110%.

Przychodzę do domu i odkładam wszelkie telefony, wszelkie laptopy i pewnie wtedy dodzwonić się do mnie nie można, ale to jest mój czas z dziećmi. Jestem z nimi, rozmawiam, bawię się z nimi. Jeśli idziemy do kina to nie tak, że one siedzą i oglądają bajkę tylko ja tą bajkę naprawdę z nimi oglądam. Telefon wtedy mam zawsze gdzieś schowany, ale jeśli działam dla Fundacji to też to robię. Otwieram komputer, sprawdzam maile czy dzwonię, czy cokolwiek załatwiam rzeczy potrzebne do spełnienia marzeń i też wtedy jestem na 110%. To jest chyba taka moja zasada, żeby zawsze korzystać z tej chwili, którą mamy na 110%.

To wtedy wychodzi. Ja bardzo nie lubię jak np jestem na spotkaniu z kimś i ten ktoś zerka na telefon, albo co chwilę odbiera jakieś wiadomości, czy powiadomienia. One przychodzą do każdego z nas i ja wtedy zadaje sobie pytanie czy ten ktoś jest na spotkaniu ze mną czy jest w tym telefonie. Prawdopodobnie nie jest nigdzie. To zdarza się też kiedy prowadzę wykłady dla studentów i opowiadam im o spełnianiu marzeń w Fundacji “Mam marzenie”, o wolontariacie. Kiedy zaczynam wykład zawsze mówię, że to nie jest obowiązkowe, że nawet jeśli to dla nich jest obowiązkowe to ja poproszę wykładowców, że jeśli ktoś opuści ten wykład to i tak będzie miał zaliczone.

Ale żeby to była taka świadoma decyzja na co ja poświęcę swoje najbliższe 60 minut. To są rzeczy ważne, uważam, że spełnianie marzeń chorych dzieci jest rzeczą ważną, bo wtedy wchodzimy w takie życie bądź nieżycie i to są tematy bardzo ważne. To nie jest zabawa, to nie jest wybór koloru sukienki czy butów sportowych lub na obcasie. To są bardzo ważne tematy, dlatego być w nich na 110% jest dla mnie absolutnie najważniejsze. Ale też kiedy jestem w korporacji to też robię to naprawdę na 110%. Pewnie też znasz taką zasadę, że jeśli daje się studentom na napisanie pracy 2 tygodnie to oni zaczynają tę pracę pisać w 13 dniu. A te całe 12 poprzednich nie robią nic.

Ja znam tę zasadę i wszystkie rzeczy, które mam do zrobienia a potrzebują mniej niż 2 minuty robię natychmiast, a resztę planuje. Dlatego to się dzieje. Naprawdę można. Czas czy brak tego czasu jest tylko i wyłącznie wymówką. Ten czas to jest wybór. Kiedy ktoś mówi do mnie, że nie ma na to czasu to dla mnie oznacza, że to nie jest dla niego ważne. Okej, ja to wtedy akceptuję, ale to też czasami jest wybór czy ja umyję okno czy spełnię marzenie chorego dziecka. Zawsze wybieram spełnienie marzenia chorego dziecka.

Znowu “wow”. Mam wrażenie, że można się od Ciebie uczyć nie tylko takiego dobra i działania pro publico bono, ale również ale także takich przyziemnych rzeczy jak zarządzanie czasem czy produktywne spędzanie tego czasu. Także “szacun”.

Dziękuję. To tak naprawdę nic niezwykłego.

Oj, myślę, że ta umiejętność nie jest tak rozpowszechniona w naszym społeczeństwie także fajnie, że o tym mówisz, bo wiele osób używa to sformułowanie “ale jak nie mam czasu, bo najpierw pracuję, a później muszę ugotować, coś jeszcze muszę posprzątać, wyprowadzić psa, więc nie mam tego czasu”, a tak naprawdę tak nie jest. Trafnie powiedziałaś, że jak nie mam na coś czasu to znaczy, że to nie jest dla mnie ważne. W pełni się podpisuję pod tym sformułowaniem.

Jest też takie pomocne ale bardzo trudne pytanie i myślę, że potrzeba też trochę odwagi, żeby sobie to pytanie zadać – “Jaki jest cel mojego życia, po co ja żyję?”. Wtedy jest nam łatwiej podejmować decyzje, na co przeznaczę swoją, następną godzinę.

Czy Ty o tym mówisz głośno? Rodzi się we mnie chęć zadania Ci pytania o cel Twojego życia, ale nie chcę przekroczyć pewnej granicy prywatności. Zadam to pytanie, ale proszę czuj się komfortowo odpowiadając, że może nie chcesz o tym mówić.

Z przyjemnością to powiem. Jestem typem społecznika, więc dla mnie celem, być może abstrakcyjnym, jest żeby pokazywać ludziom, żeby byli dobrzy, że warto jest być dobrym człowiekiem, że warto jest być człowiekiem dla drugiego człowieka i że często jest coś dalej niż tylko Excel, niż tylko wyniki, niż tylko finanse czy zarabianie. To jest chyba cel mojego życia.

Stworzyłam z mężem taką rodzinę patchworkową, zrekonstruowaną, która też jest wielkim wyzwaniem i to też jest cel mojego życia, żeby pokazać ludziom, że można, że pomimo trudności, które pojawiają się w życiu każdego z nas tę rodzinę po przejściach i trudnościach można założyć, czy można szczęśliwie prowadzić. Celem mojego życia jest krążenie wokół tematów, że warto być dobrym człowiekiem. Żeby moje działania przybliżały mnie do tego, żeby być dobrym człowiekiem.

Chcę, aby moje działania przybliżały mnie do tego, aby być dobrym człowiekiem

Piękny cel, po prostu piękny. A powiedz mi jak to było. Czy w którymś momencie usiadłaś i i zadałaś sobie pytanie jaki jest cel mojego życia, myślałaś i tak trochę to Cię olśniło czy to był pewien proces i to trwało w czasie i w którymś momencie to dojrzało w Tobie? Jak to było?

Myślę, że odpowiedź na to pytanie, jaki jest cel mojego życia przyszło całkiem niedawno. Przyszło do mnie jakieś 3 lata temu. To był pewnie proces, chociaż ja wychowałam się w takim otwartym domu, z taką wrażliwością na ludzi dookoła. Moja mama była taką osobą, która pomagała wszystkim, więc gdzieś to we mnie jest, tak się wychowałam.

Moment kiedy postanowiłam, że poszukam jakiegoś wolontariatu to było takie olśnienie, to był jeden dzień i przyszło mi takie pytanie do głowy – “A może zrobić coś dobrego dla kogoś? Może dla starszych osób, może dla zwierząt a może dla dzieci?”. Przypadek sprawił, że trafiłam na Fundację “Mam marzenie”. Ale jak widać to jest mój rdzeń, że ja w tym kierunku poszłam i tą drogą idę już 16 lat. To jest proces, ale to pewnie on uświadomił mi, że taki jest cel mojego życia.

Taki proces werbalizacji tego celu , pewnie to tkwiło w Tobie od dawna i tylko sobie uświadomiłaś, że to jest właśnie to.

To też jest takie jedno z trudniejszych pytań, które można sobie zadać w życiu i myślę, że jeśli zrobiłybyśmy taką ankietę uliczną i zapytały ludzi – “Co Ciebie nakręca, co jest takim Twoim flow?”, to pewnie niewielu wie. Także zachęcam również do posłuchania siebie i zaobserwowania, która z czynności sprawia, że czuję się szczęśliwa.

Wracając do tego celu życiowego to wróćmy do wolontariatu, bo ta idea mnie naprawdę fascynuje, myślę o tym w swoim własnym kontekście, troszkę działam, ale nie w takim wymiarze w jakim kiedyś bym chciała, ale jest to w moich planach. Z czym to się je? Ta idea wolontariatu, gdybym teraz chciała jakoś aktywniej zostać wolontariuszką to co powinnam wiedzieć, świadomość jakich aspektów powinnam mieć, zanim człowiek się tak naprawdę zaangażuje?

Myślę, że na początek trzeba sobie zadać pytanie – “Czy ja naprawdę chcę?”. I to pytanie zadaję zawsze nowym wolontariuszom – “Czy Ty naprawdę chcesz? Chcesz działać, chcesz pomagać? Jeśli tego nie wiesz to super, możemy to sprawdzić”. Wtedy jeśli jest ta chęć, niepodszyta wynagrodzeniem finansowym to można zacząć działać. Dlatego jesteśmy taką niesamowitą Fundacją, która mogłaby być korporacją, wielką firmą, wielkim przedsiębiorstwem, ale nim nie jest bo nie mamy wynagrodzeń finansowych i dla mnie niebywałe jest to, że to działa, że spełniamy tyle marzeń.

Mówiąc po korporacyjnemu, każde marzenie mogłoby być projektem, czyli spełniamy tyle tych projektów, mamy tylu pracowników “niepracowników” i to wszystko odbywa się bez żadnego zaangażowania finansowego. To tak jest,że do pracy chodzimy po takie 4 rzeczy: rozwój, relacje i finanse. My w Fundacji zapewniamy te 3, oprócz finansów, a dlatego, że zapewniamy je w tak pięknych warunkach i okolicznościach i to uznanie dla siebie jest pewnie bardzo duże to dlatego ci wolontariusze są i dlatego to robią.

Dlatego jest to taka piękna działalność bo ona daje w zamian bardzo, bardzo dużo. Wracając do Twojego pytania, które było mam wrażenie takie bardziej konkretne to należy przyjść i po prostu sprawdzić, bo też mam wrażenie, że ludzie boją się takiej odpowiedzialności. Powiem, że chcę działać, a nagle okaże się, że mam mało czasu i już nie mogę. To nie jest tak, bo każda minuta tak naprawdę ma znaczenie. To nie trzeba się określać na początku, że będę 3 dni w tygodniu poświęcał na wolontariat, bo można zacząć od 15 minut dziennie.

To nie jest tak, że w Fundacji “Mam marzenie” trzeba być gruboskórnym, bo kontakt z chorym dzieckiem jest czymś dotykającym naszych podstawowych wartości i jest rzeczywiście czymś bardzo trudnym, ale to nie jest tak bo naprawdę ci wrażliwi to robią. W naszej Fundacji można robić mnóstwo innych rzeczy, można na przykład zacząć nagrywać podcasty, dlaczego Ty spełniasz marzenia chorych dzieci, ale można też obsługiwać naszą stronę internetową, można zarządzać finansami i budżetem czy bazami danych.

Można też pisać relację na stronę fundacyjną czy pomóc nam w mediach społecznościowych. Przekrój tych zadań jest bardzo duży, tak jak w każdej firmie. Jeśli ktoś ma samochód i chwilę wolnego czasu, może zostać kierowcą i zawozić wolontariuszy, którzy tego samochodu nie mają na spotkania z dziećmi. Do zagospodarowania jest wszystko, dlatego potrzebna jest chęć i ten pierwszy bodziec – tak chcę zrobić coś dla kogoś innego i widzę trochę dalej niż czubek własnego nosa.

Jeśli w kimś kiełkuje ta myśl to zachęcamy do tego, żeby właśnie spróbował, żeby nie bał się tego, że ma chęć i zacznie, ale może się mu nie spodoba, to nie będzie dla niego i będzie czuć, że nie będzie się sprawdzać. Trzeba zacząć, a nie robić sobie takich projekcji. Może też warto na początku powiedzieć, że to będzie pierwszy raz i chciałbym działać, nie do końca wiem czy się sprawdzę, ale chcę to zobaczyć.

To jest okej, bo nie wszystko jest dla wszystkich, chociaż tak jak mówię przekrój zadań w Fundacji jest ogromny i pewnie każdy coś dla siebie znajdzie. Jeśli jednak okaże się, że ten wolontariat nie jest dla mnie to też jest okej. Warto spróbować i dać sobie szansę i myślę, że warto mieć świadomość, że w zamian dostanie się bardzo dużo, że nie tylko pieniądz jest nagrodą czy wynagrodzeniem za nasze zaangażowanie, ale i te relacje i to uznanie dają uczucie wielkiej siły.

Po spełnieniu jakiegoś marzenia czy po zrobienie dla kogoś czegoś dobrego, myślę, że my po prostu trochę rośniemy i budujemy nasze poczucie własnej wartości, naszą siłę, nasze kompetencje i naprawdę stajemy się silniejsi na tym twardym rynku pracy. Więc to jako doświadczenie.

Po spełnieniu jakiegoś marzenia trochę rośniemy. Budujemy nasze poczucie własnej wartości, naszą siłę i kompetencje.

Piękne słowa. Zbliżając się ku końcowi naszej rozmowy. Rozmawiamy o tym jak dużo robisz dla świata, o idei wolontariatu, o spełnianiu marzeń dzieci. Gdzie w tym wszystkim jest czas dla Ciebie? Dla spełniania Twoich marzeń? Czy Ty masz jeszcze czas, przestrzeń żeby właśnie marzyć, mieć takie prywatne marzenia i je realizować?

Tak, absolutnie tak. Spełnianie marzeń dzieci jest też moim marzeniem, to jest moja pasja. Każdy kto ma pasję pewnie wie, że poświęcając się jej tak naprawdę nie powinno się tego nazywać poświęceniem, bo to się zyskuje i to się odbiera. Daje się czas a odbiera się dużo więcej energii, dużo więcej siły i wszystkiego dobrego, więc to jest też moje marzenie. Ja przez pomaganie innym czy pokazywanie tej idei wolontariatu spełniam swoje marzenie, buduję się, jestem radosna.

To, że mogę tutaj przyjść i porozmawiać z Tobą o tym jest dla mnie wielką radością i wielką frajdą. Moje dzieci i moja rodzina to jest dla mnie marzenie, także mam dzieci i rodzinę i bardzo się z tego cieszę. A czy my spędzimy wakacje na ciepłej wyspie czy pojedziemy w góry, czy spędzimy weekend w domu razem to chyba do końca nie ma aż takiego wielkiego znaczenia, bo też bardzo lubię tę myśl, że nie ważne gdzie, ważne z kim. Będąc ze swoimi bliskimi realizuje swoje marzenia.

Pięknie. Mówisz takie piękne rzeczy, że nawet trudno jest to jakoś spuentować i skomentować, bo ja po prostu podpisuję się pod tym wszystkim co mówisz.

Dziękuję Ci bardzo za to zaproszenie.

Ja Ci bardzo, przeogromnie dziękuję za tą rozmowę. Bliskie mi są Twoje słowa, to co robisz i chciałabym żeby to dotarło do słuchaczy. Mam nadzieję, że ta rozmowa zainspiruje was do tego, żeby spełniać marzenia swoje, ale żeby pomyśleć czy wokół was są jakieś osoby, wasi bliscy, czyje marzenia możecie spełnić, albo wesprzeć w ich spełnieniu. Karolina, jeszcze jedno bardzo ważne pytanie. Gdybyśmy tutaj zainspirowały kogoś, żeby dołączył do Fundacji “Mam marzenie”, to co trzeba zrobić?

Wystarczy wejść na naszą stronę czyli www.mammarzenie.org i tam są wszystkie dane kontaktowe, numery telefonów do mnie jak i do koordynatorów w każdym z miast gdzie my jako Fundacja istniejemy, wystarczy napisać maila i my na pewno odpowiemy. Bardzo zachęcam do tego żeby chociaż spróbować i wykonać, ten pierwszy, mały krok.

Dzięki przeogromne.

Dziękuję bardzo.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top